Ostatnio znów sobie o niej przypomniano.
Mały kawałeczek płótna albo jedwabiu w kieszonce marynarki. Idealny by dodać szczyptę koloru i szyku męskiej garderobie i niezastąpiony by wnieść niepowtarzalność i styl w ogólny wizerunek mężczyzny.Smutno mi się zrobiło gdy kilka dni temu, w eleganckim warszawskim sklepie z męską odzieżą ekspedientka zaczęła mi tłumaczyć że, to się nazywa butonierka. Smutno, a może nawet mnie to rozzłościło, bo wydawać by się mogło że ktoś kto pracuje w takim miejscu powinien mieć podstawową wiedzę i nie może opowiadać takich bzdur. A zatem chusteczka w kieszonce marynarki TO NIE JEST BUTONIERKA, TO JEST POSZETKA.Krótko o zasadach. Chusteczka tradycyjnie powinna być kwadracikiem o boku ok. 15 -20 cm stąd nazwa pocket square. Oczywiście musi być ręcznie obszywana w lekko wypukły rulonik. Pod żadnym pozorem nie powinna być z tej samej tkaniny co krawat. Chociaż tego typu gotowe zestawy są dostępne w sprzedaży takie zestawienie jest niegustowne i zamiast dodawać elegancji wygląda groteskowo. Jeżeli nie możesz się zdecydować na samodzielne dobranie wzorzystej poszetki, zawsze warto postawić na absolutną klasykę gatunku czyli lnianą albo bawełnianą białą chusteczkę dyskretnie wetkniętą do kieszonki. Jest kilka klasycznych sposobów składania poszetki, ale zawsze powinna wyglądać jakby znalazła się na swoim miejscu niejako mimo chodem, dyskretna nonszalancja i luz jest najlepszym dodatkiem do klasyki.
Zdecydowanie polecam to bardzo szykowny drobiazg.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz