poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Rage Age - London story


Moja kolejna wizyta w Londynie, wprawiła mnie w lekkie osłupienie.
A to z powodu iście polskiego akcentu w samym centrum męskiego krawiectwa. Nie gdzie indziej, a w mega prestiżowym miejscu Londynu w pięknym łączniku między ulicą Piccadylli nie opodal hotelu Ritz, a znaną z renomowanych, cieszących się wieloletnią tradycją brytyjskich manufaktur krawieckich, słynną Jermyn Street, umiejscawia się właśnie nasza rodzima marka Rage Age. Na razie jest to niewielki butik , ale za to w pięknym stylowym pasażu Piccadilly Arcade.
‘No , no ‘. . . przeszło mi przez głowę, dobry biznes plan i rzetelny marketing to podstawa udanego przedsięwzięcia. Jak widać właściciele marki Rage Age w swoim Marketing and Sales Plan, ekspansje na rynki zachodnie założyli już na starcie. Gdy powstawały w Polsce pierwsze salony tej marki, długo zastanawiało mnie, do kogo są adresowane ? Jak na nasz krajowy męski rynek mody, propozycja wydawała mi się dość ryzykowna i wyrafinowana. Z jednej strony wzornictwo, kroje i stylistyka, na nasze warunki mocno odważne, kierowane ewidentnie do młodych mężczyzn podążających za trendami. Z drugiej dość wysokie ceny, które z kolei przywołują na myśl już dobrze usytuowany target, który zazwyczaj jest nieco starszy, co z jednej strony widać w zasobności portfela, ale też często w mniej młodzieńczej sylwetce, a przecież taką lansuje Rage Age. No ale, sadząc po nowo powstającym salonie, plan zakładał też rynki zachodnie i pomijając prestiż ulicy, może to właśnie był pomysł na ten brand. Cóż, czas pokaże, czy młodzi Brytyjczycy otwarci są na nowe marki? Czy raczej, są przywiązani do brytyjskich tradycji. Perfekcyjnego wykończenia i dobrego krawiectwa, gdzie między krawców z Savile Row, koszularzy z Jermyn i trendowe firmy włoskie wbić się, może być nie łatwo.




ps. tylko dlaczego baner o nowej marce i nowej kolekcji jest odwrócony d....pą do klienta???? chyba jednak nie rozumiem wyrafinowanej strategii firmy....

14 komentarzy:

  1. Mi się nasuwa jeszcze jedno wytłumaczenie- ruch skierowany tak naprawdę na klienta rodzimego. Żeby móc powiedzieć "patrzcie, mamy sklep w Londynie i Mediolanie". Promocja w Polsce przez zagraniczne uznanie. Podobaną strategię ma Tyskie.

    DressCorde... szczerze... czy według Ciebie Rage Age proponuje coś ciekawego klientowi z Wysp czy Włoch?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe spostrzeżenie, ale czy rzeczywiście marketingowo to pomoże w polskiej sprzedaży??
    No nie wiem. Kreowanie snobów? czy Co ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że jest siła w haśle "pierwsza polska marka która podbiła Zachód", a czy podbiła i czy sklepy nie są deficytowe to inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polskie produkty/firmy niestety za bardzo są skoncentrowane na strategiach, promo a za mało na jakości i ... fantazji. Asekuracja, która paradoksalnie blokuje biznes i w zasadzie zamyka. Nadal. Jakby jakość w ogóle w całej grze nie miała znaczenia. Mydlą tylko w zasadzie komu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Spaghetti Carbonara widać u Pana typowo Polskie podejście do tematu. Zamiast się cieszyć, że wreszcie mamy godnego reprezentanta w postaci marki Rage Age, który dodatkowo jest wstanie walczyć z zachodnią konkurencją, woli Pan go zgnoić. Winszować!

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdzie tu jest gnojenie? Jeśliby Pan/i poczytał/a mojego bloga wiedziałby/aby Pan/i, że nie działam wg zasady "cudze chwalicie, swojego nie znacie".

    A czy Rage Age jest w stanie walczyć z zachodnią konkurencją- chyba za wcześnie na taką ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kto Ci powiedział, że RA jest w stanie walczyć z zachodnią konkurencją (i gdzie)? Pomijam fakt "godności" tej reprezentacji.

    Przy okazji - nie przekręcaj celowo nicka przedmówcy, bo to świadczy o braku szacunku dla dyskutanta, a ujmę przynosi Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wydaje mi się, aby Rage Age zakładało sklepy poza granicami Polski tylko po to, by budować prestiż w Polsce. Mimo wszystko business is business - nierentowne sklepy się zamyka - zwłaszcza w tak prestiżowych lokalizacjach.

    Osobiście od początku z zaciekawieniem obserwuję rozwój marki. Nie zgodzę się, że są to ubrania "dla nikogo" - wręcz przeciwnie. Rage Age trafia w niszę mężczyzn, którzy na co dzień nie noszą klasycznych garniturów. Co widać odwiedzając np. atelier fotograficzne, studia filmowe i redakcje - tacy mężczyźni RA noszą (z moją skromną osobą włącznie)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że aby budować prestiż w Polsce otwieranie sklepu w Londynie wydaje się być niezasadnym pomysłem. Może wygenerować raczej bardzo wysokie koszty i tyle. Moim zdaniem chodzi o nowy rynek londyńskich dandysowato trendowych młodych facetów. Co do mody na Rage Age w środowiskach artystyczno filmowo, reklamowych, to pierwsze słyszę. Nigdy nie udało mi sie spotkać nikogo w takim odzieniu chociaż pracuję w tej branży dośc intensywnie i spotykam sporo osób. No ale, widać w niewłaściwych jednak kręgach.....

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że się zgadzamy - w szczególności, że należę do grona fanów Pańskiego bloga. Może wskazanie sprawi, że dostrzeże Pan naszych rodzimych artystów noszących RA - ja widuję często, aczkolwiek moge złożyć to na karb tego, iż sam posiadam wiele ubrań tej firmy - więc zauważam na innych "swoje" modele! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Stwierdzenie, że marka otwiera salony w Mediolanie ,Londynie, czy Madrycie , żeby lepiej sprzedawać w Polsce jest absurdalne. Nie jest to na pewno marka dla tradycjonalistów, tylko fashion brand, z tego co zauważyłem pan Tomato jest wielbicielem tradycyjnego krawiectwa (nie bardzo orientuje się za to w nazwijmy to współczesnej modzie męskiej-ready to wear) i tak postrzega Mediolan, czy Londyn, jako mekkę tradycyjnego krawiectwa. Proszę jednak zauważyć , że w tych miastach jest rzesza mężczyzn ubierająca się nowocześnie, mam nadzieję że docenią potencjał i jakość Rage Age. Ja trzymam kciuki, bo miło jest zobaczyć polski brand obok światowych, bez kompleksów!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem ciekawy czy twórcy marki ubierają się w swoje produkty i propozycje stylistyczne z salonów, czy też jak większość projektantów obstalowują produkty na miarę u najlepszych krawców?

    OdpowiedzUsuń
  13. Rafał Bauer (współwłaściciel Rage Age) ostatnio na swoim blogu pisał tak: "...i tutaj zdarzają się jakże polskie postawy, gdzie aroganccy naziści stylu tropią i pouczają..." - ja nie mam żadnych wątpliwości, że to o Macaroni Tomato.

    Marka Rage Age nie jest marką dla "nazistów stylu".

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja napisze tak. Macartoni powinien zająć się dalej tym co robi i nie wcinać się do mody , ponieważ nie ma o tym zielonego pojęcia. Niech nadal gnoii mniej zdolnych rzemieślników i krawców. A jeśli ma parcie na szkło to trudno ale nie jestem pewien czy wytrzyma w branży modowej choć jeden sezon . Taka mała rada. Układy się kiedyś skończą i zawracanie sobie głowy kto z kim i za ile i co ? Kogo to obchodzi. Zadając sobie pytanie co w osstatniej kolekcji pokazał Czapul zapewne Macaroni z Buta nie jest w stanie odpowiedzieć , nie wspomne już o pytanie : jakie tkaniny fasony itd.... Gratulować Age Rage i tyle. Aby chlopakom się udało. Ale poprzez takich jak Macaroni i jego sekta kilka już początkujących talentów zostało bez klientów i pracy.. Narzucanie swojej woli komuś co i jak to ni9etyle co faszystowskie . napisze wiecej.......two. I wcale się nie dziwie iż Bauer tak napisał. Aby w branży być autorytetem należy sobie to wypracować, a nie podglądać kanony i tlumaczyć zachodnie posty. Ah... Ale coż. tak jest jak się ma parcie...na .. Pamiętaj MAcaron szybko można się wspiąc, ale jeszcze szybciej można spaść,!!!

    OdpowiedzUsuń