niedziela, 29 sierpnia 2010
Być jak Scott Schuman
Moja próba zabawienia się w Scotta Schumana twórcę, The Sartorialista okazała się trudniejsza niż mi się wydawało. Wcale nie jest to takie oczywiste, że na każdym kroku w Londynie, Paryżu, Barcelonie można spotkać świetnie ubraną osobę. Nie wiem może to kwestia wakacji, i tabunów turystów w szortach i adidasach, którzy płynąc szerokim potokiem rozpraszają uwagę? Chyba raczej nie. Raczej, stylowo, ciekawie ubranych ludzi jest po prostu relatywnie nie wielu. Tym większy mam szacunek dla Scotta za to, że z tak kapitalnym efektem robi to, co robi, i że street fashion w jego wydaniu jest naprawdę sartorial!
Londyn - Adam 
Londyn - Samuel
Londyn - Alexander
Londyn - Liam from China
wtorek, 24 sierpnia 2010
biały garnitur - dopisek do tematu
W związku z tym, że przyszło do mnie sporo maili odnośnie poprzedniego posta o białym garniturze i najwyraźniej temat nie został wyczerpany, pozwalam sobie dopisać kilka słów uzupełnienia publiczne. Pytacie jak ma się biały garnitur do czarnej koszuli? W moim odczuciu to stara dobra gangsterska klasyka. Biała dwurzędówka w tenisowy prążek i czarne dodatki, to mafijny uniform już z czasów Alla Capone. Takie zestawienie ma tak silne zabarwienie historyczne, że wielokrotnie wykorzystywano je podczas tworzenia kostiumów filmowych właśnie dla postaci o podejrzanej reputacji.
Moim zadaniem, chociaż zestawienie bieli z czernią jest bardzo eleganckie i stylowe ( patrz klimaty Coco Chanel) to jednak w przypadku męskiego białego garnituru, się nie sprawdza. W zestawieniu z czarną koszulą biały gajerek wygląda tanio i totalnie pretensjonalnie. Kojarzy się albo z mafia albo z ze stylem disco lat 70. Zatem dobry zestaw na stylizowaną imprezkę, ale nic po za tym. Notabene boss All Capone, nigdy się aż tak tandetnie nie nosił, może dlatego, że nie modne były jeszcze czarne koszule. To tyle komentarza.
Al Pacino jako Tony Montana w filmie "Człowiek z blizną"
Jonh Travolta jako Tony Manero w filmie "Gorączka sobotniej nocy"
All Capone w białym garniturze 1931r.

Moim zadaniem, chociaż zestawienie bieli z czernią jest bardzo eleganckie i stylowe ( patrz klimaty Coco Chanel) to jednak w przypadku męskiego białego garnituru, się nie sprawdza. W zestawieniu z czarną koszulą biały gajerek wygląda tanio i totalnie pretensjonalnie. Kojarzy się albo z mafia albo z ze stylem disco lat 70. Zatem dobry zestaw na stylizowaną imprezkę, ale nic po za tym. Notabene boss All Capone, nigdy się aż tak tandetnie nie nosił, może dlatego, że nie modne były jeszcze czarne koszule. To tyle komentarza.




.jpg)
All Capone w białym garniturze 1931r.
sobota, 21 sierpnia 2010
biały garnitur - The man in the white suit

Lato pomalutku się kończy, więc temat zaraz będzie nie na czasie i jeżeli ktoś ma ochotę na biały garnitur to zostały na to ostatnie ciepłe dni. Lansowany w tym sezonie, masowo pojawił się też w większości męskich letnich kolekcji na następny sezon 2011. Tradycyjne u Gucci, Bottega Veneta, Ferre, Ferregamo, Corneliani, Hermesa. Uwielbiany przez Włochów, w Polsce wciąż kojarzy się z weselną stylizacją. Kiedyś uchodził za synonim zamożności, bo mało kogo, było stać by utrzymywać biały garnitur w należytej czystości, toteż przypisany był wyższym sferom i nienagannym elegantom.


Bez wątpienia jest bardzo szykowny, ale żeby uniknąć tandety albo wyglądu lodziarza trzeba przestrzegać kilku zasad. Nie nosić o innej porze roku niż gorące lato, i raczej na zewnątrz niż we wnętrzach. Powinien być perfekcyjnie dopasowany, nie za duży w ramionach, ładnie taliowany. Dobrze wygląda przy białej albo pastelowej koszuli. Potraktowany na luzie będzie dobrze wyglądał do mokasynów czy trampek, potraktowany formalniej do brązowych czy czarnych oxfordów.




Współczesne stylizacje projektantów z białym garniturem w roli głównej są naprawdę cool i nie mają w sobie nic z taniochy. Jest tak inspirujący, że nawet sięgają po niego artyści. Poniżej w bieli Donald Tusk w obiektywie Ryszarda Horovitza.

środa, 18 sierpnia 2010
I love it

Dwa lata temu, robiący w modowym światku karierę modela, Justin von der Fehr dostał w spadku portfel po dziadku z krokodylej skóry z lat 50. To stało się inspiracją by z modela zamienić się w projektanta akcesoriów. I tak powstała marka JvdF , specjalizująca się w produkcji ręcznie szytych ze skór jaszczurek czy krokodyli portfeli i zabawnych bransoletek z motywem miniaturowych, jedwabnych krawatów. Najwyższa jakość wykonania i niebanalne potraktowanie tradycji sprawiło, że już mają spore grono wielbicieli. Bransoletki JvdF Tie można kupić w butikach Paul Smith w Londynie, Paryżu i Mediolanie. Albo zamówić sobie przez internet u twórcy, jeśli cena, wcześniej nie zwali z nóg (225$) info@jvdf.net

niedziela, 15 sierpnia 2010
lato wg Winstona
Kolejna odsłona Winstona Chesterfielda . Tym razem kapitalne lato w mieście. Zachęcam wszystkich których latem nie obowiązuje w pracy grafitowy garnitur do podglądania. Po za tym przypominam że marynarka i krawat sprawdza się genialnie także w teatrze, na restauracyjnej kolacji, na ślubie kolegi, na randce, na niedzielnym obiadku u teściowej itd., itp… Szkoda że tak rzadko polscy mężczyźni wpadają na pomysł żeby być eleganckim. Stylizacje Winstona to fantastyczny przykład jak być szykownym nie popadając w smutny klimat biurowego garniturka i nie wydając przy tym fortuny by osiągnąć świetny efekt.

spodnie H&M, marynarka ASOS, koszula TM Lewin, krawat i poszetka Tie Rack
spodnie H&M, marynarka H&M (dodano guziki) , koszula TM Lewin, krawat Next, posztka Tie Rack, buty Dune
marynarka H&M bawełniane spodnie H&M , koszula TM Lewin, krawat i poszetka Tie Rack, skarpetki Uniqlo, buty Dune,
marynarka H&M, spodnie Zara, koszula Hawes & Curtis, krawat Black, buty Dune, spinka do krawata ebay, poszetka Tie Rack

spodnie H&M, marynarka ASOS, koszula TM Lewin, krawat i poszetka Tie Rack
spodnie H&M, marynarka H&M (dodano guziki) , koszula TM Lewin, krawat Next, posztka Tie Rack, buty Dune

marynarka H&M bawełniane spodnie H&M , koszula TM Lewin, krawat i poszetka Tie Rack, skarpetki Uniqlo, buty Dune,

marynarka H&M, spodnie Zara, koszula Hawes & Curtis, krawat Black, buty Dune, spinka do krawata ebay, poszetka Tie Rack
środa, 11 sierpnia 2010
french essence - paryski vintage
Moja kolejna wizyta w Paryżu przyniosła nowe inspiracje. Tym razem było to odkrywanie paryskiego vintage.

Malutkie sklepiki na Mares wypchane po brzegi stosami ubrań i dodatków już od 10€ za sztukę. Legendarny Didier Ludot w Palais Royal gdzie na zakupach można spotkać Sharon Stone czy Julię Roberts a wszystkie ubrania to unikaty, chociaż trzeba za nie słono zapłacić. Zaniosło mnie też na słynny pchli targ przy Porte de Clignancourt. Tu pośród spektakularnych mebli i wszelkich akcesoriów wyposażenia wnętrz z każdej epoki można oszaleć z zachwytu w każdym z malutkich vintage shopów rozsianych po całym marche.

Wszystkie ubrania kapitalnie zachowane i utrzymane. Nic z klimatu do którego przyzwyczaiły nas polskie sklepy z odzieżą na wagę. To raczej maleńkie ultraeleganckie butiki oferujące luksusową odzież z minionych lat. Pojedyńcze egzemplarze, perełki stylu i wielkie nazwiska świata mody na metkach. Hermes, Chanel, Yves Saint Laurent, Balenciaga, można wyliczać w nieskończoność. Kobiety mogą tam dostać zawrotu głowy. Wśród autentycznych torebek Louis Vuitton, rękawiczek, futerek, jedwabnych etolek, butów Diora, kreacji Margieli, Valentino, Oscara de la Renta, nawet madame Schiaparelli, wszystkie panie mają nieprzytomne oczy. Oferta dla panów też nie mała. Krawaty od mistrza Marinella po 35€, oxfordy od Johna Lobba, płaszcze Kenzo, oryginalne męskie torby Hermesa za 400 €, wiekowe spinki do kołnierzyka typu tab, zegarki i niezliczona ilość innych luksusowych ubrań i dodatków.



Od niedawna posiadanie vintage to pewien snobizm. Do dobrego tonu należy, mieć wyjątkowe oryginalne ubrania sprzed lat. To fantastyczne panaceum na filozofię wielkich sieciówek, czyli „kup, załóż raz i wyrzuć”, lekarstwo na niebanalność i przyjemność posiadania autentyków za osiągalne kwoty. Szczerze polecam, chociażby spacer po paryskich vintage. To wspaniała lekcja mody, wielkiego krawiectwa i esencja francuskiego stylu, czyli wszystkiego co w ciuchach kochamy najbardziej wyrafinowania, szyku, jakości i ponadczasowego piękna...

Malutkie sklepiki na Mares wypchane po brzegi stosami ubrań i dodatków już od 10€ za sztukę. Legendarny Didier Ludot w Palais Royal gdzie na zakupach można spotkać Sharon Stone czy Julię Roberts a wszystkie ubrania to unikaty, chociaż trzeba za nie słono zapłacić. Zaniosło mnie też na słynny pchli targ przy Porte de Clignancourt. Tu pośród spektakularnych mebli i wszelkich akcesoriów wyposażenia wnętrz z każdej epoki można oszaleć z zachwytu w każdym z malutkich vintage shopów rozsianych po całym marche.

Wszystkie ubrania kapitalnie zachowane i utrzymane. Nic z klimatu do którego przyzwyczaiły nas polskie sklepy z odzieżą na wagę. To raczej maleńkie ultraeleganckie butiki oferujące luksusową odzież z minionych lat. Pojedyńcze egzemplarze, perełki stylu i wielkie nazwiska świata mody na metkach. Hermes, Chanel, Yves Saint Laurent, Balenciaga, można wyliczać w nieskończoność. Kobiety mogą tam dostać zawrotu głowy. Wśród autentycznych torebek Louis Vuitton, rękawiczek, futerek, jedwabnych etolek, butów Diora, kreacji Margieli, Valentino, Oscara de la Renta, nawet madame Schiaparelli, wszystkie panie mają nieprzytomne oczy. Oferta dla panów też nie mała. Krawaty od mistrza Marinella po 35€, oxfordy od Johna Lobba, płaszcze Kenzo, oryginalne męskie torby Hermesa za 400 €, wiekowe spinki do kołnierzyka typu tab, zegarki i niezliczona ilość innych luksusowych ubrań i dodatków.

Od niedawna posiadanie vintage to pewien snobizm. Do dobrego tonu należy, mieć wyjątkowe oryginalne ubrania sprzed lat. To fantastyczne panaceum na filozofię wielkich sieciówek, czyli „kup, załóż raz i wyrzuć”, lekarstwo na niebanalność i przyjemność posiadania autentyków za osiągalne kwoty. Szczerze polecam, chociażby spacer po paryskich vintage. To wspaniała lekcja mody, wielkiego krawiectwa i esencja francuskiego stylu, czyli wszystkiego co w ciuchach kochamy najbardziej wyrafinowania, szyku, jakości i ponadczasowego piękna...
czwartek, 5 sierpnia 2010
W dobrym stylu –wskazówka Nr5 fastryga
Niedawno w niedługim odstępie czasu minęło mnie na ulicy dwóch panów w garniturach i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie drobny szczegół, który zwrócił moją uwagę. Otóż obaj mieli nieprzecięte nitki przytrzymujące z tyłku poły marynarki. Wydawałoby się rzecz oczywista, a jednak. Zatem kwitując krótko. Wszelkie metki, fastrygi, przypinki należy czym prędzej po przyniesieniu nowego garnituru do domu z niego usunąć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)